JAZDA (Oryg. The Driver Seat), aut. MURIEL SPARK, w tłum. JACKA DEHNELA
Główna bohaterka Lise wybiera się na urlop na południe Europy z zamiarem spotkania się tam z jakąś konkretną osobą. Początkowo nie wiemy dokładnie jaki jest jej plan podróży w jaki sposób i gdzie dokładnie chce dotrzeć. Wiemy jedynie, że ubrana w jaskrawą sukienkę i płaszcz zwraca uwagę wszystkich osób, które spotyka na swojej drodze w tym makrobiotycznego guru Billa, panią Fiedke, która pochodzi z Johannesburga oraz mechanika Carla. Każda z tych osób ma w pewnym sensie wpływ na dalsze losy kobiety.
I tak towarzyszymy jej od wizyty w sklepie odzieżowym przez podróż samolotem, aż po wycieczkę po Neapolu, po którym porusza się wynajętym samochodem.
Równolegle śledzimy dochodzenie, które jest prowadzone w związku ze śmiercią głównej bohaterki. Śledczy w celu ustalenia kolejności zdarzeń przepytują po kolei wszystkie napotkane przez zmarłą osoby.
Czy uda im się ustalić jak do tego doszło i kto, jeśli w ogóle ktoś spośród przesłuchiwanych mógł ją tak brutalnie zamordować? Czy przed śmiercią udało jej się spotkać z tym do kogo jechała?
Odpowiedzi na te pytania znajdujemy dopiero na końcu
książki.
Jak dla mnie to powieść mimo krótkiej formy była faktycznie trochę jazdą bez trzymanki. Dotychczas nie czytałam niczego autorstwa Spark jednak muszę przyznać, że nie spotkałam się jeszcze z taką formą pisarską. Mocno zakręcona historia przez ciągłe wplatanie nowych dowodów dotyczących morderstwa tworzy swoisty chaos. Autorka przedstawia nam bohaterkę atrakcyjną, prowokującą swoim zachowaniem, a przy tym rozchwianą emocjonalnie.
Z jednej strony jest to według mnie opowieść o szaleństwie w
jakie może popaść człowiek, a z drugiej o ogromnej samotności jednostki w
świecie pełnym ludzi.
Jedno jest pewne książka w swej treści i formie wyprzedziła
swoje czasy, gdyż czytając nie ma się wrażenia, że dzieje się w latach 70-tych XX wieku.
Polecam tym, którzy lubują się w nieoczywistych formach.
Komentarze