SISU, reż. JALMARI HELANDER
Ależ się
to świetnie oglądało! Dawno nie widziałam tak porywającego i satysfakcjonującego
filmu !
Sisu w języku fińskim oznacza m.in. zawziętość, śmiałość, odwagę, upór, wytrwałość i energię.
Usposobieniem Sisu w filmie jest Aatai Korpi – starszy mężczyzna, który w towarzystwie konia i psa, przeczesuje tereny Laponii w poszukiwaniu złota. Kiedy trafia na dość pokaźną żyłę tego kruszcu, wyrusza do miasta by wymienić go na gotówkę. Niestety, akacja filmu toczy się w 1945 roku, kiedy w Finlandii nadal stacjonują nazistowskie wojska. Korpi w swej podróży trafia na jedną z kompanii niemieckich żołnierzy, wiozących jako jeńców fińskie kobiety.
I gdyby tylko dali
staruszkowi na koniu spokój, minęliby go bez zaczepki, nie zapragnęliby jego
złota, pewnie by przeżyli… . Ponieważ Korpi to nie jest zwykły Fin. To
jednoosobowa armia. Naziści wkrótce dowiedzą się, że zadarli z komandosem
sił specjalnych, legendarnym wojownikiem, prawdziwym sisu.
I teraz zaczyna się konkretna, zachwycająca w swej
pomysłowości walka. Nie można oderwać oczu od kolejnych i kolejnych pomysłów na
wyjście z sytuacji bez wyjścia, na miganie się od śmierci, na sposoby
eliminowania wrogów. Oczywiście, że to wszystko nie mogło się zdarzyć, że nie
sposób tyle przeżyć i że niektóre sceny to czysta fantazja, ale jak to porywa!
Kibicujemy naszemu bohaterowi w każdej chwili i z ogromną satysfakcją patrzymy
jak sprawiedliwości staje się zadość! Mało tego, nie ma tu ani nadprzyrodzonych
mocy, ani niepotrzebnego słowotoku (właściwie główny bohater prawie się nie
odzywa), żadnego romansu ani innych niepotrzebnych naddatków. Jest krwawa, wojenna
walka.
Polecam wszystkim, którzy lubią takie klimaty.
Komentarze