WIELORYB, DARREN ARONOFSKY
Film otwiera scena, która od razu wzbudziła we mnie odrazę.
I zostałam z tym uczuciem do końca projekcji, mimo iż po drodze doświadczyłam też
współczucia, złości, trochę się pośmiałam, a nawet wzruszyłam.
Charlie jest chorobliwie otyłym mężczyzną, który już od
wielu lat nie wychodzi ze swojego małego mieszkania. Jedyny kontakt jaki
zachowuje to ten ze swoją przyjaciółką Liz (pielęgniarką, która pomaga mu w
codziennych czynnościach i ratuje w zdrowotnych kłopotach), studentami, których
uczy zdalnie i dostawcą pizzy. Charlie jest bardzo samotny i nieszczęśliwy.
Marzy o spotkaniu swojej córki, którą razem z matką porzucił dla ukochanego
mężczyzny wiele lat temu. Bohater zdaje sobie sprawę, że zostało mu już niewiele
czasu na ponowne nawiązanie relacji, dlatego robi wszystko aby choć trochę
pobyć z Ellie. W końcu mu się to udaje, ale spotkanie z nią otwiera drzwi do wszystkich
niezałatwionych, niewyjawionych i nieprzegadanych problemów. Charlie coraz
głębiej i głębiej będzie wchodzić w bolesną przeszłość. Czy przyniesie mu to
odkupienie?
Uważam, że to bardzo głęboki i przejmujący film, a to co
zaraz przeczytacie będzie brzmieć głupio, ale muszę napisać, że to jest film do
OGLĄDANIA. Przede wszystkim obserwując bacznie obraz, wchodzimy w emocjonalny
świat bohaterów. Cały alfabet uczuć jakich doznaje Charlie jest rozpisany na
jego twarzy i wyrażony gestami. Niezwykła rola Brendana Frasera- nic dziwnego,
że dostał Oscara! Wszystko co bohater czuje, każde ukłucie bólu lub wybuch
radości pięknie ukazuje się w oczach, mimice i artykulacji tego aktora. Jeśli
dodamy do tego jeszcze potworne, spocone i obolałe ciało, które mimo sympatycznej
twarzy i łagodnych oczu wzbudza w nas
odrazę, zostajemy porządnie wstrząśnięci. Wydawać by się też mogło, że wszystko
jest beznadziejne, smutne i bez szans na ratunek. Ale w uszach brzmi, czytany
co chwilę Moby Dick, który
ostatecznie nadaje wszystkiemu sens.
Komentarze