NIE OPUSZCZAJ MNIE, MARK ROMANEK
Jest to bowiem miejsce, którego uczniowie aż do momentu
osiągnięcia pełnoletniości nie mogą opuścić. Dzieci funkcjonują według ściśle
określonych zasad dotyczących m.in. ubioru, jedzenia, zdrowia oraz sprawności
fizycznej. A wszystko nie po to by byli w przyszłości inżynierami, adwokatami,
architektami, policjantami, lekarzami czy artystami, z własnymi rodzinami, ale
dlatego, że będą wkrótce dawcami narządów.
Oczywiście wychowankowie do pewnego momentu nie zdają sobie
z tego w ogóle sprawy.
Wśród uczniów owego przybytku jest trójka przyjaciół Kathy,
Tommy oraz Ruth. Kat jest inteligentną,
skromną bardzo pomocną i wrażliwą dziewczynką i to właśnie ta wrażliwość zbliża
ją do Tommy’ego. Ten z kolei jest
skryty, małomówny i trochę mało rozgarnięty, ale przy tym wrażliwy i niezwykle
fascynujący i bardzo lubi Kathy. Jest
jeszcze Ruth, dziewczynka przebojowa, lubiąca być w centrum zainteresowania, niegodząca
się z jakąkolwiek porażką, po prostu biorąca wszystko co chce, czyli w tym
przypadku Tommy’ego. I tak właśnie się dzieje, Tom i Ruth zostają parą.
Przy takim obrocie sprawy zakochana w przyjacielu Kathy
postanawia się wycofać i postawić na ciągle łączącą ich wspólną przyjaźń.
Mija kilka lat. Bohaterowie są już na tyle dorośli, aby móc
opuścić mury Hailsham i tak też się dzieje. Wyprowadzają się do małej wioski,
gdzie zajmują dom wraz z dwiema innymi parami. Wszyscy stają się również
automatycznie potencjalnymi dawcami narządów, na które w danym momencie jest
zapotrzebowanie.
Kat czując się wśród par jak piąte koło u wozu, postanawia
zostać opiekunką dawców.
I tak właśnie zaczyna się film od sceny w której kobieta obserwuje
jako opiekun operację swojego podopiecznego, przyjaciela i ukochanego -
Tommy’ego. Teraz już jako dojrzała
kobieta Kat, zaczyna wracać wspomnieniami do początku ich znajomości i
błogiego, pozbawionego zmartwień okresu szkoły.
Jest to historia niezwykła i bardzo nostalgiczna.
Z jednej strony opowiada o utraconych nadziejach na
normalność. O traktowaniu młodych ludzi jak inkubatory, które tylko przechowują
potrzebne organy.
Z drugiej strony jest to historia o prawdziwej miłości, która
nie ma przyszłości, o potrzebie akceptacji i zakosztowania czegoś, co z góry
skazane jest na porażkę.
Najgorsze jest jednak to, że nikt nie widzi, że to istoty z
krwi i kości które, czują, myślą, emocjonują się, kochają i wyglądają jak każdy
człowiek. Tak naprawdę różnią się tylko tym, że przyszłość jest im odbierana z
każdą operacją z każdym pobraniem narządów.
Szczerze polecam, zwłaszcza dla tych, którzy szukają w kinie
czegoś niesztampowego. Zachęcam również do sięgnięcia po książkę Kazuo Ishiguro,
której to film jest adaptacją.
Komentarze