PRZEBUDZENIA, PENNY MARSHALL
Czasami jest tak, że jedna osoba zmienia nasz sposób
myślenia o pewnych rzeczach. Wydaje nam się, że mamy pewną wiedzę o czymś, ale dopiero
bezpośrednie zetknięcie się z tym czymś, otwiera nam oczy naprawdę. Widzimy i
dziwimy się. Przeraża nas początkowo prawda. Ale po kilku chwilach zaczynamy to
przyjmować i próbować to oswajać tak długo, aż w końcu stwierdzamy, że to dobrze, że się
dowiedzieliśmy, bo następnym razem nie będziemy się już bać.
Piszę o tym dlatego, że osoba, dzięki której się
dowiedziałam, namówiła mnie też do obejrzenia wybitnego filmu: Przebudzenia w reż. Penny Marshalla.
Obraz to dosyć stary, bo z 1990 roku, ale świetny i z mistrzowskimi rolami Roberta De Niro i Robina Williamsa. Ten ostatni wciela się w rolę doktora Malcolma Sayera, który zostaje właśnie przeniesiony do szpitala psychiatrycznego w Bronxie. Jego pacjentami zostają ludzie, którzy w latach 20-tych zachorowali na śpiączkowe zapalenie mózgu (akcja filmu rozgrywa się pod koniec lat 60-tych). Większość pogrążona jest w katatonii, nie ma najmniejszego kontaktu ze światem. Personel szpitala traktuje pacjentów bezosobowo, oschle, jak byli manekinami pozbawionymi ducha; a pozostali lekarze nie podejmują żadnych nowych prób ich leczenia.
Wszystko zmienia się, kiedy doktor Sayer odkrywa jak można
im pomóc. Decyduje się na podanie eksperymentalnego leku jednemu z pacjentów –
Leonardowi (De Niro), pogrążonemu w katatonii od ponad 30 lat. Po kilku dawkach, Leonard wraca do świata! Zachęcony tym powodzeniem Sayer podaje lek reszcie
pacjentów i cieszy się z ich powrotów.
Niestety, po pewnym czasie pojawiają się komplikacje…
Przepiękny film, na którym można się mocno popłakać. Wzruszający
i przepełniony emocjami. Niektóre sceny łamały serce, w innych uśmiechaliśmy się
ze szczęścia. Można się wczuć i mocno wejść w fabułę. Do tego naprawdę wybitne
role Williamsa i De Niro. Warto obejrzeć, aby uświadomić sobie, że to co w nas najważniejsze
to nasz duch, bez względu na to w jakim stanie jest ciało.
Dzięki tej osobie, która poleciła mi film i dzięki temu
filmowi wiem, że nie ma się czego bać. Trzeba tylko poznać. Chcieć poznać, bo kiedy zawiodła chemia, otworzyło się inne
okienko (...). Duch człowieczy jest silniejszy od najsilniejszych leków; to
jego trzeba karmić pracą, zabawą, przyjaźnią, rodziną.
Na marginesie dodam tylko, że film powstał na podstawie
książki Olivera Sacksa o tym samym tytule.
Komentarze