ZUPA NIC, KINGA DĘBSKA
Film o którym chcę opowiedzieć, może zobaczyć każdy, no może powyżej 13 roku życia, ale treść w nim zawartą raczej zrozumieją tylko starsze roczniki, gdyż „Zupa nic” bo o niej mowa, przenosi nas do PRL-u.
Kinga Dębska w piękny sposób pokazuje nam czasy swego dzieciństwa, ale nie tego szarego i smutnego ale przepełnionego barwnymi obrazami, nasyconego kolorami okresu w którym z jednej strony nie było nic a z drugiej było wszystko.
To w takiej
scenerii poznajemy bohaterów całej historii czyli zwykłą polską rodzinę
Makowskich, mieszkających na jednym z blokowisk w standardowym M3. Mamy tu
sfrustrowanego z uwagi na brak perspektyw ojca- architekta, aktywnie działającą
w solidarności z nadzieją na lepsze jutro matkę- pielęgniarkę, dwie nastoletnie
córki, z czego starsza przeżywa swoją pierwszą miłość, oraz babcię, która jeszcze
brała udział w powstaniu i to wartości z czasów wojny próbuje przekazać
wnuczkom. Ponieważ zazdrość jest jedną z naszych cech narodowych małżeństwo
Makowskich po wizycie u lepiej sytuowanej rodziny, postanawia w końcu coś
zmienić, przecież nie mogą ciągle żyć jak nędzarze, więc dzięki pomocy
przyjaciół postanawiają zostać handlarzami i w celach zarobkowych, przemycić
trochę towarów na Węgry. Prawda jest jednak taka, że żadne z nich nie ma drygu
do handlu, co powoduje kilka mniej lub bardziej zabawnych sytuacji. Dopiero gdy
Tadeusz otrzymuje talon na samochód marki Fiat 126p czyli tzw. dobro luksusowe,
raczkujący handlarze mają w końcu szansę na realizację swoich planów.
Można by pomyśleć, że to nic nowego, ale dla nas, którzy
pamiętają czasy PRL-u, to jak podróż do przeszłości, do wspomnień dla jednych z
czasów młodości, dla innych z czasów dzieciństwa. Przecież pamiętamy jeszcze
kartki na żywność i na towary luksusowe jak pralka czy meblościanka, po które
najpierw trzeba było wystać swoje w kolejce, a na podwórku zamiast placu zabaw
stał trzepak. Jednak wszyscy sąsiedzi się znali i sobie wzajemnie pomagali,
większości nie było stać na zagraniczne wyjazdy więc wyjeżdżali w góry lub nad
morze, ale przy tym wszystkim ludzie żyli jakoś tak wolniej i bardziej
rodzinnie.
Żeby było jasne, to nie jest pean na cześć minionego okresu, ponieważ zdaję sobie sprawę, że dla większości społeczeństwa był to bardzo trudny i niekoniecznie kolorowy czas, jednak dla mnie jako dzieciaka, dzięki moim rodzicom był to najpiękniejszy i najbardziej beztroski okres mojego życia.
Zachęcam do obejrzenia
filmu, zwłaszcza że w głównych rolach wystąpili Kinga Preis oraz Adam
Woronowicz, a także do posłuchania piosenki w wykonaniu Artura Andrusa i Moniki
Borzym o tym samym tytule.
Komentarze