GOŁOBORZE, MACIEJ SIEMBIEDA
Jedna wieś, a w niej dwa zwaśnione od pokoleń rody Kończaków
i Cebrzynów. Zawiść, wylewająca się zewsząd żółć i ciągła potrzeba
wendety. Brzmi to ja Cosa Nostra kontra
Ndrangheta, jak Capuleti i Montecchi i może nie jest to złe porównanie, tyle że
autor zabiera czytelnika na polską prowincję i pokazuje, że raz doznanych
krzywd nigdy się nie zapomina.
W najnowszej powieści Maciej Siembieda zabiera nas do
świętokrzyskiej wsi u podnóża Łysej Góry. Zamieszkują ją dwie rodziny jedna
prawa, dumna, czynnie uczestnicząca w walkach w obronie kraju druga zaś znana
jest ze złodziejstwa i zuchwałego szabrownictwa i kolaboranctwa. Właśnie od
zadenuncjowania jednego z Kończaków przez Cebrzyne tak naprawdę zaczyna się
cała opowieść. Autor zabiera nas w straszną, a za razem fascynującą i niezwykle
wciągającą podróż po historii mieszkańców województwa świętokrzyskiego od końca
XIX w. do końca lat 80-tych XX w.
Nie będę opisywać czym jest gołoborze oraz jak przeplatały
się losy bohaterów ani czego doświadczyli. Powiem tylko że ja jestem
zachwycona. Polecam!

Komentarze