CZERWONY MŁOTECZEK, DOROTA KOTAS
Chyba można powiedzieć, że jestem fanką pisarstwa Doroty
Kotas. Nie wiem, co to oznacza ani co o mnie mówi, ale nie będę ukrywać, że wszystkie
jej powieści czyta mi się świetnie. Zdaje sobie sprawę, że to nie są książki
dla wszystkich i nie chodzi o pozowanie na literackiego snoba. To są bardzo
specyficzne dzieła. Trzeba mieć w sobie sporo otwartości na inne ujęcia rzeczywistości
i językowych wyrażeń, na opisy świata, ukryty humor i niesamowite złote myśli!
Szczególnie wymagającą jest ostatnia powieść Czerwony młoteczek. Trudno nawet
określić o czym jest ta książka, bo autorka dryfuje po różnych tematach,
odchodzi od jednego wątku, by opisać kawałek rzeczywistości widzianej po swojemu, a za chwilę wraca i ciągnie opowieść dalej. Choć słowo opowieść też nie jest
do końca adekwatne w opisie tej książki. To bardziej strumień świadomości,
potok słów autorki o wszystkim, co ją denerwuje, boli i czego się boi. Główny
wątek dotyczy jednak trudnej relacji matki i córki i to nie tylko w odniesieniu
do bohaterki, ale do wszystkich rodzicielskich relacji. Wokół niego rozlewają
się tematy o depresji, społecznych antyrelacjach, trudnościach w komunikowaniu,
o tym jak to jest być niedopasowanym do polskiego krajobrazu, a przede wszystkim, jest to powieść o smutku.
To co tak szalenie podoba mi się w pisarstwie Kotas to jej
błyskotliwość, obnażanie mitów, bezkompromisowe wytykanie wad systemom i
społecznym schematom.
Czekam na więcej!
!
Komentarze