NIEWIDZIALNE ŻYCIE ADDIE LARUE, VICTORIA SCHWAB
Ilu czytelników, tyle opinii… . Dla jednych tak nudna, że
przebrnęli tylko przez kilkadziesiąt stron, dla innych tak wciągająca, że
brnęli z ciężką książką aż na górskie szczyty (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi J)
Niewidzialne życie
Addie LaRue może znudzić. Początek powieści jest niemiłosiernie rozwleczony
i nieciekawy. W dodatku dzieją się tam rzeczy magiczne, co nie każdemu
przypadnie do gustu. I gdyby jeszcze pociągał nas język jakim to jest napisane…no
ale niestety.
Stąd trudno było mi się przedrzeć przez pierwszą część
książki, tę w której mająca iść właśnie w sukni ślubnej do ołtarza młoda Addie,
odwraca się i ucieka. Później tak długo błąka się i prosi bogów o zmianę losu
iż nie zauważa, że ostatnią prośbę wymawia już po zmroku. A to niestety sygnał
dla najniebezpieczniejszych bóstw. Zdesperowana Addie zawiązuje jednak jednym z
nich umowę i od tej pory staje się na zawsze zapominana. Co to oznacza? Każdy z
kim się spotka, nie pamięta jej dłużej niż kilka godzin. Wszystko co stworzy
sama, znika. Rany na jej ciele goją się po chwili od skaleczenia, a mimo
odczuwania głodu czy mrozu, nie może umrzeć. Dziewczyna nie tylko nie zostaje w
pamięci kogokolwiek, ale nie zostawia też śladu swojej obecności.
Historia dalszych losów Addie to naprzemienne sytuacje,
które rozgrywają się począwszy od XVIII wieku przez kolejne stulecia, oraz te
osadzone we współczesności. I niestety musze przyznać, że choć dziewczyna
wiedzie życie dosyć ciekawe i spotyka na swojej drodze nietuzinkowe postacie,
to i tak akcja nabiera dopiero rozpędu w momencie poznania Henrego Straussa. A
to dlatego, że on ją zapamiętuje!
Komentarze