WCHODZI KOŃ DO BARU, DAWID GROSMAN


 Oczami sędziego Awiszaja  obserwujemy stand-up żydowskiego komika Dowale Grinsztajna. Wszystko odbywa się zaś w małej miejscowości Netanja. Komik ma zabawić publiczność tego wieczoru. Początkowo idzie mu dobrze. Początkowo się śmiejemy. Początkowo.

Niesamowita książka, pełna tak wielu różnych emocji, że aż trudno się po niej pozbierać. Można się chyba pokusić, że jest to arcydzieło.

Główny bohater- śmiech, prowadzi nas przez kolejne mroki życia bohatera. Towarzyszy mu we wspomnieniach o matce w depresji, o surowym ojcu, o byciu traktowanym jak dziwoląg; jest jego towarzyszem w drodze na pogrzeb, w chodzeniu na rękach i na obozie, na którym był tak naprawdę ofiarą. Dowale potrafi obrócić w żart wszystko – od zachorowań na raka, przez wojnę, po obozy zagłady. Mimo upiorności tematów, robi to w doskonały sposób. Cały występ, mimo iż przeplatany kawałami, tak naprawdę jest rozprawieniem się komika z przeszłością. Nie tylko swoja, osobistą, ale z przeszłością swojego narodu, państwa, kultury i tradycji. Dowale sięga po wszystkie środki: naśmiewa się ze swojej publiczności, obraża ją, drwi, momentami zaś milczy jak zaklęty albo uderza… samego siebie.

W trakcie jego występu wielu wychodzi. Sędzia, którego wcześniej Dowale zaprosił telefonicznie, zostaje, bo instynktownie czuje, że powinien zobaczyć show do końca. Wraz z nim, zostaje tylko garstka publiczności. I tylko dla niej wszystko się wyjaśnia.

Ja też zostałam na występie Dowale do końca. Było warto. 

Nie jest to łatwa lektura, ale na pewno bardzo ważna i wyjątkowa.

Polecam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WYSPA TAJEMNIC, MARTIN SCORSESE

1670 - SERIAL

TYLKO ONA ZOSTAŁA, RILEY SAGER