WIELKA WODA. JAN HOLOUBEK, BARTŁOMIEJ IGNACIUK.
Oczywiście jestem już po obejrzeniu serialu inspirowanego
powodzią z 1997 roku w Polsce „Wielka Woda” Pochłonęłam od razu, w całości.
Sześć odcinków, które cały czas trzymały w napięciu. To dziwne, bo przecież
wiem co się wtedy stało. Naprawdę mało znam polskich seriali, które byłyby tak
dobrze zrobione.
Ogląda się to świetnie i to sprawa wielu elementów. Po
pierwsze aktorów – od głównej bohaterki granej przez Agnieszkę Żulewską, przez
Tomasza Schuchardta i Ireneusza Czopa po Mirosława Kropielnickiego. Nie
do poznania jest Anna Dymna!
Kolejna rzecz to trzymająca w napięciu fabuła. Bez wyolbrzymiania,
bez typowo polskiego patosu i mitologizowania. Wręcz przeciwnie, jestem
zaskoczona jak zostaliśmy pokazani – my Polacy. Jak bardzo sobie czasem NIE
radzimy, jak jesteśmy w sobie zadufani i nie znosimy krytyki. Obnażony został
cały świat politycznych rozgrywek, dbania tylko o własne interesy i karierę. Ośmieszono
policję, wojsko, naukowców… . Pokazano za to, jak potrafią poradzić sobie straż
pożarna czy personel szpitala. I cywile. Zwykli obywatele. Podobało mi się, że
ich nie osądzono. Pokazano racje zarówno tych, którzy wały chcieli wysadzać jak
i tych, którzy wałów zawzięcie bronili.
Ujęło mnie włączenie prawdziwych zdjęć klęski z 1997 oraz przypomnienie
hymnu powodzian w postaci piosenki „Moja i Twoja nadzieja” zespołu Hey. Można się wzruszyć na wspomnienie tamtych wydarzeń.
Zachęcam serdecznie do obejrzenia, to naprawdę serial jaki
rzadko się zdarza w naszym kinie. Warto dla niego nawet zarwać noc.
Komentarze