W miniony weekend po raz drugi z wielką ochotą obejrzałam
film Poza prawem Jima Jarmuscha.
Dodam, że jestem fanką filmów tego reżysera, a także grającego jednego z bohaterów,
Roberta Benigini.
W filmie mamy do czynienia z historią trzech mężczyzn: Jacka
(John Lurie), który jest sutenerem, Zacka (Tom Waits) disc jockey bez pracy
oraz ciągle uczącego się języka angielskiego Włocha, Roberta ( Roberto Benigni).
Wspólna przygoda rozpoczyna się gdy dwaj pechowcy Jack i Zack, wrobieni w
przestępstwa, trafiają do
jednej celi i
spędzają monotonne dni, dopóki nie zjawia się Roberto. (Wejście do celi
Benigniego rozśmiesza mnie do łez, jego postawa, ruchy, wyraz twarzy… i to mimo,
że widziałam ten film już drugi raz! ) Od momentu wejścia Włocha do celi
przyśpiesza też nieco akcja. Roberto staje się
łącznikiem pomiędzy Jackiem, a Zackiem, którzy zresztą cały czas się mu mylą.
Jego obecność sprawia, ze zaczynają rozmawiać, grać, a nawet śpiewać. On też
wymyśla plan ucieczki i prowadzi ciągle kłócących się współwięźniów do domu
samotnej kobiety.
Akcja filmu jest prosta i pokazana momentami teatralnie, ale
film wciąga, różne charaktery bohaterów wspaniale się kontrastują i przez to
bawią, a dla mnie i tak kultowy jest Benigni.
Film liczy tle lat co ja i jest już uważany za klasyk, ale
te roczniki tak mają, są wyjątkowo dobre ;)
Zachęcam do oglądania!
Komentarze