BIAŁE MORZE, ROY JACOBSEN
Jest to historia młodej kobiety Ingrid, która wraca na swoją
rodzinną wyspę Barrøy. Próbuje przywrócić na niej nie tylko porządek ale i
życie. Ogrzewa i czyści dom, wiąże sieci, zarzuca je i patroszy złapane,
dorsze. Wszystko to w aurze nadchodzącej zimy, która na wyspie daje się mocno
we znaki, samotności i niepokoju (…) który
kazał jej mówić głośno do siebie, bo człowiek prędzej czy później musi usłyszeć
głos, choćby własny, wie o tym każdy wyspiarz.
Pewnego dnia znajduje strzępy ubrań wypełnione wełną
drzewną. Nieco później znajduje więcej ubrań, strzępy tratwy oraz to co zostało
z ludzi, którzy nią przypłynęli i do których solidnie dobrało się już
wygłodniałe ptactwo. W obawie przed obcym, biegnie do domu i znajduje dwa
ciała, z których jedno jeszcze żyje. Rosyjski jeniec w niemieckim mundurze
zmieni jej życie, co jednak nie oznacza tylko dobrych zmian…
Książka jest wspaniałym zapisem wyspiarskiego życia, o
którym do tej pory nie maiłam pojęcia. Morze, statki, łódki, połowy i zasalanie
śledzi to nie są tematy, o których chciałabym czytać, jednak książka Jacobsona sprawia,
że stają się ciekawe, a nawet porywające. Stwarza niesamowite opisy, dzięki
którym czuje się jak ciężkie i mroczne, ale też magiczne i bliskie natury jest
to życie. Brutalny, szorstki język bohaterów dopełnia obrazu mieszkańców wyspy.
Bohaterowie są niezłomni, ciekawi, choć małomówni. Każdy
skrywa jakąś tajemnicę i mimo iż wydaje się gruboskórny, jest w gruncie rzeczy
dobry.
Z pewnością sięgnę po pozostałe części tego niezwykłego cyklu,
bo klimat tych książek wciąga jak tytułowe białe morze.
Komentarze