MUSZĘ CI COŚ POWIEDZIEĆ, ALEKSANDRA ZBROJA
Bohaterka powieści Joanna musi (musi?) nam powiedzieć, że ma
wirusa HIV.
Książka Aleksandry Zbroji to fikcja oparta na faktach.
Autorka spotykała się z osobami zakażonymi wirusem i z tymi, którzy z nimi współżyją (w obu
tego słowa znaczeniach) lub współpracują. Ich opowieści, przeżycia i refleksje
przekształciła w powieść o Joannie Mszałek.
Bohaterka jest dwudziestokilkuletnią kobietą poszukującą
miłości. Po wielu perypetiach poznaje w końcu chłopaka, z którym próbuje
związać się na dłużej. Wyjeżdża z nim na daleki wschód i tam chce rozpocząć nowy,
lepszy etap w swoim życiu. Niestety, marzenia szybko pryskają. Joanna dowiaduje
się, że jest tzw. hifiarą. Nie muszę
dodawać, że od tej pory jej życie diametralnie się zmieni. Strach i wstyd to
uczucia, które będą jej często towarzyszyć, ale… jednak nie do końca jest tak
jakbyśmy to sobie wyobrażali.
Okazuje się, że dla Joanny nie sam fakt posiadania wirusa jest
tak bardzo przerażający jak wszystko to, co jest przed powiedzeniem o nim komuś
i po wypowiedzeniu słowa HIV. Być
hifiarą oznacza często izolację, samotność i obawę przed nawiązywaniem
znajomości. To ciągłe zastanawianie się czy powiedzieć? Kiedy powiedzieć? I
jak? A później już tylko czekanie na reakcję drugiej strony. Często bolesną.
Wraz z bohaterką dowiadujemy się, że współcześnie normalne życie
z HIV nie jest już tak trudne jak kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście lat temu.
Są lekarstwa, które trzeba brać i wizyty, które trzeba odbywać. Poza tym jednak
można założyć rodzinę i być w nich jedyną zakażoną osobą. Można żyć z wirusem bardzo
długo i nie umrzeć na AIDS.
Jednocześnie jednak, losy Joanny przypominają nam, że HIV
istnieje i że można się nim nadal zarazić. I wbrew stereotypom (one nadal
istnieją!) nie dotyczy on tylko osób homoseksualnych czy o bogatym życiu seksualnym,
czemu zresztą właśnie przeczą losy głównej bohaterki.
Cieszę, się, że Aleksandra Zbroja poruszyła ten zapomniany
już dawno temat. Poza znakomitym Wierzyliśmy
jak nikt Rebecci Makkai nie przypominam sobie innego dzieła poruszającego
temat HIV czy AIDS. W dodatku, mamy tu temat opowiedziany na własnym podwórku,
w polskich dekoracjach czyli strachu, niewiedzy, niezrozumienia i braku
akceptacji.
Jeśli jednak mam być do końca szczera (ale przez to tez
subiektywna) w ocenie tej książki, to niestety muszę przyznać, że nie przemówił
do mnie jej język. Być może wrażenie chaosu jest tylko moim osobistym odczuciem
lub było zabiegiem celowym, dla mnie jednak zakłócało odbiór dzieła. Wplatanie liryki,
dramatu, elementów epistolarnych po prostu przeszkadzało mi w czytaniu.
Mimo wszystko, myślę, że książka można odczytywać na wiele sposobów
i na pewno warto przeczytać .
Komentarze