LUDZIE Z MGŁY, IZABELA JANISZEWSKA
Mała miejscowość, gdzieś na Podlasiu. Alicja Jarosz, studentka
medycyny, przyjechała do domu, żeby wraz z rodziną i przyjaciółmi uczcić swoje urodziny.
Niestety, wkrótce potem znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Wszczęte zostają poszukiwania, ale dziewczyna jakby rozpłynęła się powietrzu, a
dokładniej we mgle.
Po upływie około
dwóch miesięcy z lasu wychodzi mężczyzna. Ma zakrwawione ręce, a w jednej z
nich trzyma wisiorek ze zdjęciem zaginionej Ali. Oczywiście człowiek z mgły
staje się automatycznie głównym podejrzanym, zarówno dla prowadzących śledztwo, Krzysztofa Lipskiego i Weroniki Sowińskiej, jak i samej rodziny dziewczyny. Niestety
policja nie może go przesłuchać, ponieważ mężczyzna cierpi na amnezję, nie
pamięta ani jak się nazywa ani jak trafił do lasu.
Wkrótce jednak lista
osób mogąca mieć coś wspólnego z zaginięciem Jarosz niepokojąco się wydłuża i
obejmuje coraz szersze kręgi. Na domiar złego, do Sinic przyjeżdża dziennikarz,
który w opublikowanym przez telewizję portrecie nieznajomego z mgły, rozpoznaje
człowieka mogącego mieć coś wspólnego ze śmiercią jego rodziny.
Wszechobecna mgła i związane z nią lokalne legendy o
ludziach, którzy, kiedy raz w nią weszli, już z niej nie wychodzili, stwarza tło
całej historii, a właściwie splata różne, często mroczne tajemnice wszystkich
mieszkańców podlaskiej miejscowości.
Co i kiedy wyjdzie na wierzch, kto kłamie, a kto mówi
prawdę? Jaka jest największa skrywana tajemnica? Tego dowiecie się czytając
książkę.
Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko jedno: to chyba
najlepsza książka Izabeli Janiszewskiej. Po pierwsze pomysł autorki na
osadzenie fabuły w „zamglonej” miejscowości. Wprowadza to taki mroczny, trochę
skandynawski klimat. Po drugie charakterystyka psychologiczna postaci tak
różnorodna, że nie sposób się nudzić choć przez chwile.
Polecam!
Komentarze