Przyznam, że jak po raz pierwszy sięgnęłam po” Lekcje chemii”, to poczułam lekkie rozczarowanie. Nie polubiłam się wówczas z główną bohaterką, odłożyłam więc książkę raczej z myślą, że to nie dla mnie. Po jakimś czasie ponownie się na nią natknęłam, ale tym razem pomyślałam, że dam jej drugą szansę. Och, jak dobrze, że to zrobiłam (jednak nie ma się co sugerować początkami). Wspomniana wcześniej główna bohaterka to Elizabeth Zott, zdolna chemiczka, jedyna kobieta chemik w zdominowanym przez mężczyzn Instytucie Badawczym Hastings , pracująca tam w połowie lat 50-tych. Jak łatwo się domyślić koledzy nie poważają swojej koleżanki, zwłaszcza że przewyższa ich inteligencją. Jedynym mężczyznom, z którym Elizabeth może konkurować jest Calvin Evans, samotny geniusz. I to właśnie tę dwójkę połączy prawdziwa chemia. Młodych, zdolnych i zakochanych ludzi, tuż przed ogłoszeniem przełomu w badaniach rozdziela nagła śmierć Evansa. Niestety wszelkie wspólne plany legły gruzach, a żeby tego by...
Kołatanie Artura Żaka to przepełniona mistycyzmem opowieść o przemijaniu, o życiu i śmierci, o miłości i zazdrości, o szacunku i niezrozumieniu, a także przywiązaniu do ludzi, do miejsca i do tradycji. Dzięki autorowi odbywamy podróż przez historię od czasów II wojny światowej przez okres powojenny, aż do lat 90- tych XX w. Głównymi zaś bohaterami powieści są dziadek i wnuk, a właściwie Dusza dziadka Bronka. Piotrek, tuż po maturze przyjeżdża na podłódzką wieś, żeby zaopiekować się niedawno owdowiałą babcią. Przy okazji, korzystając z sielskiego, wiejskiego otoczenia ma w planie przygotować się do egzaminów na studia. Jednak zaraz po przyjeździe okazuje się, że babcia wcale nie jest przybita po śmierci męża, wręcz przeciwnie, gdyż okazuje się, że dziadek wciąż tu jest…, a właściwie jego Dusza. Bronek po śmierci cofa się do czasu, gdy był jeszcze młodym chłopakiem. Przywołuje wspomnienia, dzięki którym zaczyna rozumieć zdarzenia jakie miały miejsce w jego życiu i jaki by...
Czy aby wiedzieć kim się jest, trzeba najpierw uświadomić sobie skąd się pochodzi? Czy, paradoksalnie, bez korzeni nie jesteśmy w stanie ruszyć w świat? Andrzej Stasiuk porywa nas w świat przeszłości. Wspomnienia, tęsknoty, rytuały i nagłe przebłyski obrazów z dzieciństwa to treść tej książki. Jeszcze w żadnym jego dziele nie wyczuwałam takiej delikatności i czułości w obchodzeniu się z czymkolwiek. Może to dlatego, iż jak sam pisze: Przeszłość i pamięć są moją ojczyzną i moim domem . [1] To wspaniała i mądra pozycja (moim zdaniem najlepsza jaką czytałam tego autora), w której bohater każe nam się zatrzymać w pędzącym, bezmyślnym świecie. Książka w której w końcu obnaża się głupotę zachodniego świata, przeciwstawiając mu nasze, wschodnie dziedzictwo z całym dobrodziejstwem inwentarza i w której mówi się, że możemy być z niego dumni. W końcu Europa nie może składać się wyłącznie z teraźniejszości. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że obsesja teraźniejszości p...
Komentarze